Trang trong tổng số 4 trang (37 bài trả lời)
Trang đầu« Trang trước‹ [1] [2] [3] [4] ›Trang sau »Trang cuối
Gửi bởi Thuỷ Hương ngày 02/10/2007 15:25
DRUGA PRZESTREŃ
Jakie przestronne niebiańskie pokoje!
Wstępowanie do nich po stopniach z powietrza.
Nad obłokami rajskie wiszące ogrody.
Dusza odrywa się od ciała i szybuje,
Pamięta, że jest wysokość
I jest niskość.
Czy naprawdę zgubiliśmy wiarę w drugą przestrzeń?
I znikło, przepadło i Niebo, i Piekło?
Bez łąk pozaziemskich jak spotkać Zbawienie?
Gdzie znajdzie sobie siedzibę związek potępionych?
Płaczmy, lamentujmy po wielkiej utracie.
Porysujmy węglem twarze, rozpuszczajmy włosy.
Błagajmy, niech nam będzie wrócona
Gửi bởi Thuỷ Hương ngày 02/10/2007 15:12
W IMIONIKU S.B.
Jaśniały chwile szczęśliwsze, niestety!
Kiedy na błoniach był kwiatów dostatek,
Kiedy mi było łatwiej o bukiety Niżeli teraz o kwiatek.
Ryknęły burze, ciągłe leją słoty,
Trudno wynaleźć na ojczystej błoni,
Trudno wynaleźć, gdzie kwiat błyskał złoty, Listka dla przyjaznej dłoni.
Co wynalazłem, niech tobie poświęcę,
Racz wdzięcznie przyjąć, chociażby z tej miary,
Że był ten listek w przyjacielskiej ręce, Że to ostatnie są dary.
(Năm 1824, vài giờ sau khi nhận được lệnh phải rời khỏi Lithuania)
Gửi bởi Thuỷ Hương ngày 02/10/2007 15:04
WSCHÓD I PÓŁNOC
Porzuceni na swiata lodowatym końcu,
Nie zazdrośćmy krainom sąsiedniejszym słońcu:
Ich ląd kaszemirskiego ma barwę kobierca,
Kwiat z jedwabiu jutrzenki, z płomienia ich serca;
Lecz niech bulbul zabłyśnie - i wnet oko zmruży;
Wnet znikną w ziemi liście, w sercach pamięć róży.
A nasze lądy zimnym dochowują łonem
Pamięć istot straconych przed lat milijonem.
Jeśli ziemia tak długo chowa martwy szczątek,
Jakież są nasze serca - dla żywych pamiątek!
(St. Petersburg 24/1/1825)
Gửi bởi Thuỷ Hương ngày 02/10/2007 14:58
NIEPEWNOŚĆ
Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;
Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam;
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu
W myśli twojego odnowić obrazu?
Jednakże nieraz czuję mimo chęci,
Że on jest zawsze blisko mej pamięci.
I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale,
Abym przed tobą szedł wylewać żale;
Idąc bez celu, nie pilnując drogi,
Sam nie pojmuję, jak w twe zajdę progi;
I wchodząc sobie zadaję pytanie;
Co tu mię wiodło? przyjaźń czy kochanie?
Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił,
Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił;
Choć śmiałej żądzy nie ma w sercu mojem,
Bym był dla ciebie zdrowiem i pokojem.
I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Kiedy położysz rękę na me dłonie,
Luba mię jakaś spokojność owionie,
Zda się, że lekkim snem zakończę życie;
Lecz mnie przebudza żywsze serca bicie,
Które mi głośno zadaje pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czyli też kochanie?
Kiedym dla ciebie tę piosenkę składał,
Wieszczy duch mymi ustami nie władał;
Pełen zdziwienia, sam się nie postrzegłem,
Skąd wziąłem myśli, jak na rymy wbiegłem;
I zapisałem na końcu pytanie:
Co mię natchnęło? przyjaźń czy kochanie?
Gửi bởi Thuỷ Hương ngày 02/10/2007 14:53
DOBRANOC
Dobranoc! już dziś więcej nie będziem bawili,
Niech snu anioł modrymi skrzydły cię otoczy,
Dobranoc, niech odpoczną po łzach twoje oczy,
Dobranoc, niech się serce pokojem zasili.
Dobranoc, z każdej ze mną przemówionej chwili
Niech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy,
Niechaj gra w twoim uchu; a gdy myśl zamroczy,
Niech się mój obraz sennym źrenicom przymili.
Dobranoc, obróć jeszcze raz na mnie oczęta,
Pozwól lica. - Dobranoc - chcesz na sługi klasnąć?
Daj mi pierś ucałować. - Dobranoc, zapięta.
- Dobranoc, już uciekłaś i drzwi chcesz zatrzasnąć.
Dobranoc ci przez klamkę - niestety! zamknięta!
Powtarzając: dobranoc, nie dałbym ci zasnąć.
Gửi bởi Thuỷ Hương ngày 02/10/2007 14:50
Precz z moich oczu!... posłucham od razu,
Precz z mego serca!... i serce posłucha,
Precz z mej pamięci!... nie tego rozkazu
Moja i twoja pamięć nie posłucha.
Jak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka,
Tym szerzej koło żałobne roztoczy, -
Tak moja postać, im dalej ucieka,
Tym grubszym kirem twą pamięć pomroczy.
Na każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.
Czy zadumana w samotnej komorze
Do arfy zbliżysz nieumyślną rękę,
Przypomnisz sobie: właśnie o tej porze
Śpiewałam jemu tę samę piosenkę.
Czy grają w szachy, gdy pierwszymi ściegi
Śmiertelna złowi króla twego matnia,
Pomyślisz sobie: tak stały szeregi,
Gdy się skończyła nasza gra ostatnia.
Czy to na balu w chwilach odpoczynku
Siędziesz, nim muzyk tańce zapowiedział,
Obaczysz próżne miejsce przy kominku,
Pomyślisz sobie: on tam ze mną siedział.
Czy książkę weźmiesz, gdzie smutnym wyrokiem
Stargane ujrzysz kochanków nadzieje,
Złożywszy książkę z westchnieniem głębokiem,
Pomyślisz sobie: ach! to nasze dzieje...
A jeśli autor po zawiłej probie
Parę miłośną na ostatek złączył,
Zagasisz świecę i pomyślisz sobie:
Czemu nasz romans tak się nie zakończył?...
Wtem błyskawica nocna zamigoce:
Sucha w ogrodzie zaszeleszczy grusza
I puszczyk z jękiem w okno zalopoce...
Pomyślisz sobie, że to moja dusza.
Tak w każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.
(1823)
Gửi bởi Thuỷ Hương ngày 02/10/2007 14:45
WSZELKI WYPADEK
Zdarzyć się mogło.
Zdarzyć się musiało.
Zdarzyło się wcześniej. Później. Bliżej. Dalej.
Zdarzyło się nie tobie.
Ocalałeś, bo byłeś pierwszy.
Ocalałeś, bo byłeś ostatni.
Bo sam. Bo ludzie. Bo w lewo. Bo w prawo.
Bo padał deszcz. Bo padał cień.
Bo panowała słoneczna pogoda.
Na szczęście był tam las.
Na szczęście nie było drzew.
Na szczęście szyna, hak, belka, hamulec,
Framuga, zakręt, milimetr, sekunda.
Na szczęście brzytw pływała po wodzie.
Wskutek, ponieważ, a jednak, pomimo.
Co było to było gdyby ręka, noga,
O krok, o włos
Od zbiegu okoliczności.
Więc jesteś?
Prosto z uchylonej jeszcze chwili?
Sieć jednooka, a ty przez to oko?
Nie umiem się nadziwić, namilczeć się temu.
Posłuchaj
Jak mi prędko bije twoje serce.
Ngôn ngữ: Chưa xác định
Gửi bởi Thuỷ Hương ngày 02/10/2007 14:43
Họ chợt thấy
tình yêu đến bất ngờ
nối số phận hai người
cảm giác ấy – ôi đẹp sao
vì thật chắc chắn
Nhưng đẹp hơn nhiều
Là nỗi bất an
Họ nghĩ
Vì chưa quen khi trước
Có nghĩa gì đâu những điều đã qua
Vì chẳng có gì
phải không đường phố
phải không cầu thang, cây lá, hành lang?
Những nơi biết đâu
họ từng lướt qua nhau?
Tôi muốn hỏi hai người
Có nhớ không
Có thể trong cánh cửa quay
Khi mắt nhìn thấy mắt?
Lời “xin lỗi” lúc chạm nhau trên lối
tiếng “nhầm rồi” trong ống máy hôm nao?
- nhưng tôi biết họ sẽ trả lời:
Không nhớ.
Họ lấy làm lạ
rằng từ lâu nay
khi chưa quen nhau
sự tình cờ đùa chơi với họ
Nó chưa sẵn sàng
biến thành số phận
nên đưa lại gần
rồi lại tách ra
chặn lối họ qua
nén tiếng cười
rồi vụt tránh đi
Có bao dấu hiệu
dù không rõ.
Cách đây ba năm
Hay mới thứ ba tuần trước
Có chiếc lá nhỏ
Rơi từ vai sang vai?
Có gì mất đi, chút gì rạo rực
Ai biết
phải chăng là quả bóng
lăn vào bụi cây ngày ấu thơ?
Rồi tự bao giờ
Trên nắm cửa, nút chuông
vết tay lên nhau từng nhẹ đặt
vali sóng đôi chỗ gửi đồ
hay giấc mơ giống hệt
cùng đến một đêm với hai người
nhưng tan đi sau giờ tỉnh giấc
Vì mỗi bắt đầu
chỉ là phần tiếp nối
Như cuốn sách ghi sự kiện
luôn mở sẵn trang trong.
Gửi bởi Thuỷ Hương ngày 02/10/2007 14:39
MIŁOŚĆ OD PIEWSEGO WEJRZENIA
Oboje są przekonani,
że połączyło ich uczucie nagłe.
Piękna jest taka pewność,
ale niepewność jest piękniejsza.
Sądzą, że skoro nie
znali się wcześniej,
nic miedy nimi nigdy się nie działo.
A co na to ulice, schody, korytarze,
na których mogli się od dawna mijać?
Chciałabym ich zapytać,
czy nie pamietają -
może w drzwiach obrotowych
kiedyś twarzą w twarz?
jakieś "przepraszam" w ścisku?
głos "pomyłka" w słuchawce?
- ale znam ich odpowiedź.
Nie, nie pamietają.
Bardzo by ich zdziwiło,
że od dłuższego już czasu
bawił się nimi przypadek.
Jeszcze nie całkiem gotów
zamienić się dla nich w los,
zbliżał ich i oddalał,
zabiegał im droge
i tłumiąc chichot
odskakiwał w bok.
Były znaki, sygnały,
cóż z tego, że nieczytelne.
Może trzy lata temu
albo w zeszły wtorek
pewien listek przefrunął
z ramienia na ramię?
Było coś zgubionego i podniesionego.
Kto wie, czy już nie piłka
w zaroślach dzieciństwa?
Były klamki i dzwonki,
na których zawczasu
dotyk kladł się na dotyk.
Walizki obok siebie w przechowalni.
Był może pewnej nocy jednakowy sen,
natychmiast po zbudzeniu zamazany.
Każdy przecież początek
to tylko ciąg dalszy,
a księga zdarzeń
zawsze otwarta w połowie.
Gửi bởi Thuỷ Hương ngày 02/10/2007 14:37
DWORZEC
Nieprzyjazd mój do miasta N.
odbył się punktualnie.
Zostałeś uprzedzony
niewysłanym listem.
Zdążyłeś nie przyjść
w przewidzianej porze.
Pociąg wjechał na peron trzeci.
Wysiadło dużo ludzi.
Uchodził w tłumie do wyjścia
brak mojej osoby.
Kilka kobiet zastąpiło mnie
pośpiesznie
w tym pośpiechu.
Do jednej podbiegł
ktoś nie znany mi,
ale ona rozpoznała go
natychmiast.
Oboje wymienili
nie nasz pocałunek,
podczas czego zginęła
nie moja walizka.
Dworzec w mieście N.
dobrze zdał egzamin
z istnienia obiektywnego.
Całość stała na swoim miejscu.
Szczegóły poruszały się
po wyznaczonych torach.
Odbyło sie nawet
umówione spotkanie.
Poza zasięgiem
naszej obecności.
W raju utraconym
prawdopodobieństwa.
Gdzie indziej.
Gdzie indziej.
Jak te słówka dźwięczą.
Trang trong tổng số 4 trang (37 bài trả lời)
Trang đầu« Trang trước‹ [1] [2] [3] [4] ›Trang sau »Trang cuối