Bronisławowi Linkemu
Ulica Miła wcale nie jest miła.
Ulicą Miłą nie chodź moja miła.
Domy, domy, domy surowe,
trzypiętrowe, czteropiętrowe,
idą, suną, ciągną się prosto,
napęczniałe bólem i troską.
W każdym domu cuchnie podwórko,
w każdym domu jazgot i turkot,
błoto, wilgoć, zaduch, gruźlica.
Miła ulica.
Miła ulica.
Na ulicy Miłej ani jedno drzewko nie rośnie,
na ulicy Miłej - w maju! - ludzie nie wiedzą o wiośnie,
ale cały rok hula perspektywa łysych gazowych latarni,
łbem waląc w mur cmentarny.
Moja miła, ja tą ulicą nie chodzę,
choćby mi było po drodze.
Nawet kiedy do ciebie się śpieszę,
nie idę ulicą Miłą,
Trang trong tổng số 1 trang (2 bài trả lời)
[1]
Gửi bởi hongha83 ngày 23/06/2012 17:54
Đã sửa 1 lần, lần cuối bởi hongha83 ngày 23/06/2012 18:00
Có 1 người thích
Tặng Brônixlap Linke
Đường phố Thân yêu mà chẳng đáng yêu
Hỡi em yêu, đừng đi đường phố Thân yêu
Những ngôi nhà
ba bốn tầng kiêu hãnh
Nối tiếp nhau đứng thẳng phía trời xa
Với tháng ngày lo âu, đau thương căm giận
Trong sân nhà xông lên một mùi hôi thối
Tiếng ầm ĩ suốt ngày không chịu nổi
Những em bé lưng còm gầy choắt
đi lang thang trên mảnh sân nghèo
Đường phố Thân yêu!
Đường phố Thân yêu!
Trên đường phố Thân yêu, mùa xuân chẳng ai hề biết đến
Tháng năm trên đường phố Thân yêu cây cối chẳng ra hoa
Chỉ có những ngọn đèn bê tha say khướt
Chạm vào tường của một bãi tha ma
Em thân yêu! ta không đi trên đường phố Thân yêu
dẫu ta vô tình đi qua đường phố Thân yêu
Dẫu vội vàng tìm đến em yêu
Ta cũng không đi trên đường phố Thân yêu
Gửi bởi hongha83 ngày 23/06/2012 17:58
Bản dịch trên mới chỉ là bản trích dịch chưa đầy đủ. Dưới đây là toàn văn nguyên tác của bài thơ:
Ulica Miła wcale nie jest miła.
Ulicą Miłą nie chodź moja miła.
Domy, domy, domy surowe,
trzypiętrowe, czteropiętrowe,
idą, suną, ciągną się prosto,
napęczniałe bólem i troską.
W każdym domu cuchnie podwórko,
w każdym domu jazgot i turkot,
błoto, wilgoć, zaduch, gruźlica.
Miła ulica.
Miła ulica.
Na ulicy Miłej jest zakład pogrzebowy,
obok jatka i sklepik z balonem wody sodowej,
naprzeciwko - klinika lalek, naprawa parasoli...
Perspektywa rzeźnickim nożem przecina oczy. To boli.
Jezdnią, po kocich łbach, trąbiąc pędzi pogotowie,
To pod trzynastym powiesił się fryzjer, który miał źle w głowie:
czytał powieści detektywne, chciał zostać aktorem,
wiecznie coś deklamował albo śpiewał piskliwym tenorem.
Moja miła, ty nie wiesz, jak źle
ulicą Miłą błąkać się we mgle,
niosąc bezdomne marzenie i nie napisany wiersz.
No, powiedz, miła, czy wiesz?
To nie była dusza fryzjera, to był anioł prawdziwy,
jak z trampoliny wzbił się z ulicznej perspektywy,
leciał na białych skrzydłach i ponad każde podwórko
rzucał bawiącym się dzieciom jedno bialutkie piórko,
dzieci piórka anielskie rączkami chwytały, chwytały,
a wtedy z ciemnego nieba spadł śnieg anielsko biały.
Ludzie, ludzie, ludzie wieczorni gorliwie dreptali piechotą,
anioł zniknął, dzieci posmutniały, zostało błoto.
W nocy nad ulicą Miłą - gwiaździsta ospa.
W nocy na ulicy Miłej - rozpacz.
Wiele troski zobaczysz, miła, przechodząc miastem,
ale najwięcej na ulicy Miłej pod numerem trzynastym.
W suterenie pogrzeb.
Niedobrze.
Na parterze
płacze wdowa po fryzjerze.
Na pierwszym piętrze - plajta, komornik. A na drugiem
Służąca otruła się ługiem.
Na trzecim piętrze rewizja - mundurowi, tajniacy.
Na czwartym czytają "Kurier Warszawski" - "poszukiwanie pracy".
Na poddaszu dziewczyna dziecko dwudniowe zabiła.
Miła ulica.
Ulica Miła.
Na ulicy Miłej ani jedno drzewko nie rośnie,
na ulicy Miłej - w maju! - ludzie nie wiedzą o wiośnie,
ale cały rok hula perspektywa łysych gazowych latarni,
łbem waląc w mur cmentarny.
Moja miła, ja tą ulicą nie chodzę,
choćby mi było po drodze.
Nawet kiedy do ciebie się śpieszę,
nie idę ulicą Miłą,
bo kto wie, czy się tam nie powieszę.